Parę miesięcy temu kiedy nasza Chmurka rozszerzając swoją ofertę, sprowadziła Fino Julie Asselin, czyli wełnę z kaszmirem, zapragnęłam jej i to bardzo. Wymyśliłam kolor Coraline, czyli piękny koral. Jak tylko Marzena ją przywiozła, to nie mogłam się nią nacieszyć, tak była miła i miękka. Moja przyjemność wzrosła, kiedy po paru miesiącach nabrałam oczka i zaczęłam ją przerabiać.
Wybrałam wzór Florrick Justyny Lorkowskiej. Oznacza to, że z fazy oversizowych swetrów, weszłam w sweterki przy ciele( następny też do takich należy i też jest wzorem Justyny).
Florrick ujął mnie pięknym tyłem i uznałam, że koralowe Fino będzie do niego idealnie pasowało. I tak jest. Tworzą piękny duet.
Jak pisałam w poprzednim poście, dziergało mi się tak dobrze, że za bardzo mi się nie spieszyło, aby dzierganie szybko skończyć. Jak już skończyłam, to nie znalazłam odpowiednich guzików w naszej pasmanterii. Ze dwa tygodnie minęły, zanim dotarłam do Słupska i tam znalazłam te ładne brązowe maleństwa.
Nie pamiętam ile miałam motków, jeśli cztery , to zużyłam trzy i kawalątek, jeśli miałam trzy, to zużyłam dwa i kawałek. Musi mi Marzena podpowiedzieć. Chyba jednak kupiłam cztery. Ale wiem, że dziergałam na drutach 3,5.
Najpierw sesja domowa.
I podwórkowa, choć zimno było bardzo. Ale za to słonecznie.
Oczywiście Barnaba też musi być na zdjęciach i o dziwo nawet nie narzekał.
Jak widzicie, nad morzem wiosna przychodzi bardzo powoli. Zieloność świeża dopiero się rodzi, ale i tak jest pięknie i z tym optymizmem w sercu was pozostawiam. Do następnego razu:))))