środa, 22 kwietnia 2015

Czytelnicza środa

Dzisiaj krótko.
Wiosna to jest piękny czas. Piękny, ale zabierający cenne minuty, godziny nam dziewiarkom. Ogród, który mam za oknem wzywał mnie już od paru dni. Walczę z chwastami, które rosną najszybciej i najbujniej. Ale ponieważ odpuściłam ponownie kolejne środy, zmobilizowałam się choć do krótkiego wpisu.

To fioletowe w tle to cardigan, który jest zrobiony w około 2/3. Muszę po włosku zakończyć dół, ale na razie odkładam, bo mi się nie chce, następnie półtora rękawa i listwa dookoła. I już. ale jak mi ten ogród będzie tak przeszkadzał, to nie wiem, kiedy skończę.

Książkowo oczywiście się działo, ale zaznaczam, że te książki były czytane przez trzy tygodnie,a nie kilka dni.
1."Miedzianka. Historia znikania"-Filipa Springera. W XIV wieku w pobliżu Jeleniej Góry powstała osada nazwana w naszych czasach Miedzianką. Brat, który zabił brata, ściągnął na nią klątwę. Kolejne wojny, liczne pożary powodowały kolejne jej znikania z powierzchni ziemi. Bogactwo w rudy, srebro, a później w uran miało wpływ na rozwój Miedzianki. Springer w piękny, magiczny sposób opisuje tworzenie, rozwój, a w końcu upadek i powolne znikanie miasteczka i ludzi w nim żyjących. Bardzo dobra książka!

2. "Cud" Ignacego Karpowicza. 26-letni student Mikołaj zostaje śmiertelnie potrącony na przejściu dla pieszych, w drodze na uczelnię. Ania, w drodze do pracy, staje się świadkiem zdarzenia. Pod wpływem impulsu, za zgodą policjantów zabiera ciało do prosektorium w którym pracuje. To dopiero początek absurdów w tej książce. Anna zakochuje się w martwym Mikołaju. Jego ciało po śmierci zachowuje ciepłotę i barwę żywej istoty. Zostaje więc poddane badaniom naukowym. Wokół zaczynają się dziać cuda i mają miejsce zdarzenia, które na koniec łączą wiele sobie nieznanych osób. Główny wątek książki jest bardzo nieprawdopodobny i totalnie absurdalny. Jednak Karpowicz tak umiejętnie mnie wprowadził w historię Anny i Mikołaja, że byłam w stanie we wszystko uwierzyć.I bardzo ta opowieść przypadła mi do gustu.

3. "Gesty" Ignacego Karpowicza". Karpowicz pisze książki z myślą o mnie i dla mnie. Idealnie wpasowuje się w sposób mojego myślenia i w moje klimaty. Reżyser teatralny, autor sztuk jedzie w odwiedziny do matki. Powrót staje się przyczynkiem do wspomnień, do przeżywania na nowo swojego życia. Bardzo dobra książka!

4. "Czerwona sofa" Michelle Lesbre. Anna jedzie do Irkucka w poszukiwaniu swojej miłości, Gyla, którego nie widziała od dwudziestu lat i od którego od owych dwudziestu lat nie miała żadnych wieści. Podczas tej podróży wspomina przyjaźń ze swoją dużo starszą sąsiadką. I dla mnie to jest najfajniejszy i najciekawszy wątek tej książki. To jest książka na jedno popołudnie, ale czy dla każdego i czy warto?

5. "Oczyszczenie"Andrew Miller . Właśnie kończę. Akcja dzieję się pod koniec XVIII wieku, przed rewolucja francuską. Najstarszy cmentarz Paryża jest bardzo przepełniony, ziemia nie przyjmuje już ciał,a wręcz wyrzuca je na powierzchnię, a opary odurzają i zatruwają okolicznych mieszkańców. Młody inżynier Jean- Baptiste dostaje zadanie oczyszczenia cmentarza, wykopania zwłok i przewiezienia w inne miejsce pochówku. Wokół tego wydarzenia zaczynają się dziać przedziwne sytuacje, które stają się zarzewiem rewolucji. Bardzo dobrze napisana książka! Polecam.

I to by było na tyle, moje drogie. 



sobota, 18 kwietnia 2015

W czwartek i piątek mąż zabrał mnie na małe dokształcanie.  Po wielu wspólnych latach zauważył u mnie pewne braki i postanowił je zniwelować (taki subtelny żarcik). Pojechaliśmy do podwarszawskiego Helenowa. Ten wyjazd, to jest pewien etap mężowej kariery, który wspieram. Uczyłam się jeść, ubierać, właściwie zachowywać, czyli zapoznawałam się z mocno rozbudowanymi zasadami savoire vivre . Było ciekawie. W przerwie między wykładami, spotkaniami i przyjęciami, spacerowałam po okolicy. Pięknie tam jest!! Szkoda, że zimno i wiatr nie pozwolił tak do końca zachwycić się tym miejscem.
Część hotelowo- pałacową otacza piękny park.









W owym pałacyku niestety nie mieszkałam, ale brałam udział w wystawnych przyjęciach. Ale ze mnie Wielka Pani.


Żeby nie było, że w głowie mi się poprzewracało, to dziergam. Stale i nieustająco. W Helenowie nie miałam czasu, ale przed wyjazdem ukończyłam chustę. Co prawda wymyśliłam sobie najpierw cardigan, ale nie miałam właściwej włóczki. W oczekiwaniu na upragnione motki, postanowiłam trochę zmniejszyć moje własne zapasy. Sporo mam resztek"lacowych", pozostałości po chustach, które dziergałam dla innych. Teraz postanowiłam zrobić coś dla siebie. Biegałam po Raverly w tę i z powrotem i wybrałam Seiklus-Shawlette Justyny Lorkowskiej. Oczywiście moja włóczka różniła się bardzo zdecydowanie od proponowanej przez Justynę, musiałam zrobić więcej powtórzeń. Zużyłam prawie do końca Fyberspates Scrumptious Lace kolor Midnight. A dziergałam drutami 3,25. Jak to u Justyny wzór rozpisany jest bardzo czytelnie i byłam prowadzone za rękę od pierwszego do ostatniego oczka. Chusta wyszła bardzo delikatna i subtelna o kolorze bardzo soczystym.
Zdjęcia robiłam sama, bo fotograf przekopuje szklarnię pod pomidory i nie śmiałam przerywać( bo zostałabym z tą miłą czynnością sama).











Pozdrawiam ciepło i słonecznie.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Niedrutowo, ale słonecznie

Jak na razie, to święta upływają pod znakiem odwyku od drutów. Myślę, że to na mnie dobrze wpłynie. Może ogarnie mnie nieogarnięta wena i radość z dziergania. Radość to nawet jest, ale wena poszła!
Wczoraj, jak to u nas w każde święta, był dzień rodzinny. Wyżera, spacer, wyżera. Skończyło się. Drugi dzień to dla nas dzień odpoczynku. Nie przyjmujemy nikogo, nigdzie nie idziemy, słowem lenimy się. I to jest najlepsze.
Dzisiejsze lenistwo zwieńczyliśmy spacerem nad nasze morze. Od paru dni jest zimno, wietrznie, ale za to bardzo słonecznie. Postanowiliśmy z mężem w swojej wielkiej dobroci zabrać psa na długi wybieg, aby pokazać mu( a przede wszystkim sobie), rafę, którą Urząd Morski nam buduje. Prądy morskie, które dzielnie pracują po wschodniej stronie Ustki, systematycznie co roku niszczą wschodni brzeg, piękny, klifowy, porośnięty fantastycznymi, ulubionymi przeze mnie sosnami. Owa rafa ma ograniczyć działanie wody. Oby.



Tu jeszcze Barnaba jest bardzo spokojny, choć zaczęło się oglądanie, "Kiedy mnie puścicie?".


 My ubrani w kurtki zimowe, czapki, szaliki i rękawiczki, a tu szaleńcy!!!! Ja w wakacyjne upały do naszego morza wchodzę przez pół godziny, a oni radośni, szczęśliwi pluskali się w tej baaaardzo ciepłej wodzie. Podziwiam!!!!



A tu wreszcie pełnia szczęścia, woda, woda, woda.


No i oczywiście okopywanie się. Jak tylko pojawiamy się na plaży, zawsze musi być czas na kopanie dziur. W ogródku na szczęście nie brata się z kretami.



A tu świeżo poznana młodziutka koleżanka. Powitanie.


Szaleństwo trwało długo i o dziwo nie znudziło naszego staruszka,a wręcz odwrotnie. Wstąpiła w Barnabę młoda krew.


Koniec szaleństw.


Wracamy do domu.


A to są moje ścieżki biegowe.


Tu też


I tu.
I niech zawsze świeci nam słońce! Alleluja!


środa, 1 kwietnia 2015

Przedświąteczna środa

Dzisiaj moje dzieciaki szkolne pisały testy. Wspierałam je sercem i duszą, a przede wszystkim ciałem. Stwierdzili, że egzamin był łatwy. Zawsze tak mówią. Mam nadzieję, że tym razem mają rację.
Wracając ze szkoły, szłam w śniegu, który padał wielkimi płatami. Godzinę później wyszło słońce. Dwie godziny później zabraliśmy z mężem naszego kochanego, maluniego psa i poszliśmy się przejść i zrobić parę zdjęć mojego ostatniego urobku.
Na moje pierwsze -ąte urodziny zażyczyłam sobie nowy, jaśniejszy obiektyw. I mój kochany mąż, w porozumieniu z rodzinnymi ekspertami sprawił mi wymarzony prezent. Na spacerze więc była okazja, aby go wypróbować. I jest różnica. Wielka różnica. Hurra!!!!
Po ostatnim swetrze, różowym Stormwindzie miałam tzw dziewiarsko- wenową zwiechę. Usiadłam na podłodze, otoczyłam się moimi zapasami i nic do mnie nie przemówiło. Nic. Zaległa cisza. I tak trwała przez parę dni. Aż w końcu wyciągnęłam Alpacę Dropsa i zaczęłam robić sweter. Sprułam. Zaczęłam drugi. Sprułam. Wyciągnęłam drugą Alpacę i coś zaczęło do mnie gadać. Niezbyt wyraźnie, ale wzięłam druty, nabrałam trzy oczka, potem następne i ruszyło. Ponieważ pomysł był mało wyrazisty, postanowiłam, że będzie to dwukolorowa chusta. Jak mi się nie spodoba, to ją oddam w dobre ręce. przerabiałam raz jednym, raz drugim kolorem, tak jak mi w duszy grało. I wyszła całkiem fajna, choć kolorystycznie mało wiosenna, raczej jesienna(pod ostatnio byle jaką pogodę), chusta.
Słońce było piękne! Wiatr raczej z tych mało sympatycznych, ale do zdjęć urokliwy. W żaden sposób nie można było utrzyma w porządku  misternie ułożonych włosów. Włosy nie ważne, ważna chusta.
Oto i ona:















Spacer był ekscytujący nie tylko dla nas , ale przede wszystkim dla Barnaby.
Mieszkamy pod lasem, całkiem niedaleko morza. Po drodze nad wielką wodę mamy łąki, które nasz psina uwielbia. Biega, skacze, szaleje,zachowuje się jak młodziak( a ma 12 lat). 




Najbardziej zaś kocha, ubóstwia, uwielbia znaleźć coś cuchnącego i się wytarzać. 


Tu niestety, jest już po fakcie. Pacyfikacja nastąpiła zbyt późno.

Tu wysłuchuje "subtelnej" reprymendy- "Nie wolno piesku tak się zachowywać, pamiętaj bądź grzeczny."


A tu w całej okazałości swego piękna i uroku osobistego. 
W tym momencie zepsuliśmy mu całą radość ze spaceru. A do tego wsadziliśmy go do wanny i pozbawiliśmy go cudownego! zapachu.

Dzisiaj środa, więc musi być o książkach. 

Musiałam zajrzeć do poprzednich postów, aby zobaczyć kiedy było o książkach. Dawno. miesiąc temu. Mam nadzieję, że was nie zanudzę. Kto chce może ten etap mojej pisaniny pominąć.

1.Hanna Samson "Dom wzajemnych rozkoszy" 
Autorka opowiada o pokoleniu wychowanym na portalach społecznościowych, na kolejnych coraz bardziej obnażających reality show. Właśnie utworzono jeden z show, o erotycznej formule, podczas którego uczestnicy mieli opowiadać pikantne historie, przyciągające przed ekran szerokie rzesze taniej rozrywki.Sielankę show przerywa śmierć kolejnych uczestników. Nie ma to jednak wpływu na trwanie i na jakość programu."Show must go on" to hasło przyświecające producentom. Samson celne pokazuje społeczeństwo, dla którego jedynym wyzwaniem jest występ w owych produkcjach, oglądanie i pasjonowanie się prawdą płynącą z nich, "lajkowanie i hejtowanie" na portalach społecznościowych.  

2. Stephanie Cowell "Claude i Camille"
Książka opowiada o życiu Claude'a Monet a właściwie o tej części jego życia kiedy poznał, pokochał i żył ze swoja muzą, kochanką i żoną Camille Doncieux. Nie był to łatwy okres, pełen biedy i ubóstwa, zwątpienia, za to wśród przyjaciół, z którymi stworzył nowy trend w sztuce , impresjonizm. Przyjemnie napisana książka, opisująca Paryż końca XIX wieku.

3. Zygmunt Miłoszewski 'Uwikłanie"
To była trzecia książka po' Domofonie" i "Bezcennym" Miłoszewskiego, którą przeczytałam ale pierwsza, która mną zawładnęła i zachwyciła. Wreszcie realia, które pozwalają się odnaleźć w niedawnych latach. Ponadto wreszcie pokazał Miłoszewski pracę prokuratora, a nie inspektora, detektywa. Bardzo ciekawa intryga, wyrazista postać Szackiego spowodowała, że ruszam na łowy kolejnej części dochodzeń pana prokuratora Szackiego. Polecam!

4.Ilona Wiśniewska "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen""
Spitsbergen to miejsce o którym tak naprawdę niewiele wiemy oprócz stereotypów, że północ, że zimno, że ciemno lub ciągle jasno. Ilona Wiśniewska w swojej książce reportażu odkrywa wiele nieznanych stron tego północnego zakątka świata. Opisuje historie ludzi, którzy żyją tam od lat, lub znaleźli się tam na chwilę. W piękny, spokojny sposób oddaje piękno i niebezpieczeństwo, surowość i prostotę życia tego miejsca. Jego magnetyzm, który przyciąga do siebie przedstawiciela z każdego zakątka świata, od Skandynawów, przez Rosjan, Polaków, po Tajów i Meksykanów. 
Książka jest warta przeczytania.

5.Phillip Kerr "Marcowe fiołki".
Berlin tuż przed olimpiadą w latach trzydziestych. W domu córki bogatego przemysłowca dochodzi do pożaru. Ginie w nim owa córka z mężem, zastrzeleni we własnym łóżku.Z ich domowego sejfu ginie drogocenna, rodowa biżuteria. Do jej odzyskania zostaje zatrudniony prywatny detektyw Gunter. Śledztwa nie ułatwia sytuacja polityczna, szeroko zakrojone działania gestapo i SS, wszech panująca ideologia faszystowska, tortury, ciężkie więzienia i obozy pracy. Sprawnie opowiedziana historia z czasem drażniącym , nie pasującym do owych czasów dowcipem detektywa. 

6. Jo Nesbo "Trzeci klucz"
Kolejna część przygód i przeżyć Harrego Hole. Dla mnie jak na razie najlepsza. Tym razem komisarz zajmuje się napadami na bank, podczas których giną pracownicy. Jak zwykle szybka akcja, intryga nie pozwalająca do końca odgadnąć, kto stoi za napadami. No i oczywiście kibicujemy Harremu w jego nowym związku i w próbie odnalezienia mordercy Ellen, przyjaciółki z pracy.

7. Filip Springer "Miedzianka. Historia znikania"- tę dopiero zaczęłam, ale już mi się podoba. Napiszę parę słów po przeczytaniu.

I to by było na tyle. Ponieważ święta tuż, tuż to życzę Wam wszystkiego co najlepsze, aby prognozy pogodowe się nie spełniły, abyście miały mnóstwo czasu dla rodziny i dla siebie, abyście wypoczęły, podziergały, poczytały, porozmawiały. WESOŁYCH ŚWIĄT!