Bardzo długo trwało wybieranie wzoru, bo nic mi do tej piękności nie pasowało. Przeglądałam Raverly w te i we wte i wybrałam prosty, luźny ale z tym czymś, czyli Stormwind Marzeny od Chmurki. Wybór wzoru nie był uzależniony od tego, że to już rodzina, mimo, że nie formalnie, ale tym, że gust mamy bardzo podobny i pasują mi jej pomysły.
Włóczka Milis w robótce jest bardzo przyjemna, na koniec leciutko się wyciągnęła, ale tyle ile było trzeba i efektem mojej pracy jestem zachwycona. Po wypraniu jest jeszcze bardziej miękka i lejąca, cudnie się układa. Może to brzmi nieskromnie, ale co tam, bardzo mi się podoba. i chyba bardzo polubiłam się z różem.
Sesja oczywiście niedzielna, kiedy obfotografowałam New Way. Nastąpiła tylko zmiana swetra, reszta bez zmian.
Chciałam wam bardzo podziękować za słowa otuchy i przeprosić za chwilę słabości. Fajnie przeczytać tak miłe słowa, które są miodem na moje serducho.
Mam nadzieję, że dołek odegnałam, a bynajmniej się staram. Wzięłam się do roboty, wczoraj przebiegłam 12 kilometrów, wieczorem poszłam jeszcze na siatkówkę i na czworaka wróciłam do domu. Dzisiaj po moim najdłuższym dniu w szkole, czyli od rana do 17, najadłam się golonki i pobiegłam pięć kilometrów sama i dwa z psem. I znowu nie żyję. Kto to słyszał biegać po jedzeniu? Ja.
A teraz siedzę na kanapie, piszę, przegryzam paluszkami i popijam colą. Zdrowy tryb życia. Ale najważniejsze, że nie myślę o pierdołach. I jest dobrze.